poniedziałek, 26 stycznia 2015

W czasie choroby pieski się nudzą

  Od początku tamtego tygodnia zmagam się z chorobą. Kazana spacery zostały ograniczone do najbardziej zminimalizowanego minimum z moją mamą. W dodatku na smyczy...
Ja zrobiłam się nie do życia, a pies rozleniwiony, znudzony, sfrustrowany i z wielkim zapasem niewykorzystanej energii. Nie ukrywam, że mam wyrzuty sumienia, nie ukrywam.

Mimo mojej chwilowej niedyspozycji staram się (jeśli temperatura pozwoli) wymęczyć go psychicznie. Skupiliśmy się głównie na sztuczkach, bo cokolwiek innego wymaga większego skupienia się (zatoki błagają o litość). Jednak i tutaj muszę bardzo uważać i wstrzymywać się.
Kazan wykazuje się bardzo silną empatią. Nie mogę sobie pozwolić na pracę z nim w momencie, gdy jestem zmęczona, smutna albo mnie coś boli. Za bardzo wpływa to na potwora. W dodatku Kazan był najprawdopodobniej bity przez poprzedniego właściciela. Jakikolwiek przejaw zniecierpliwienia, rozdrażnienia czy wykończenia sprawia, że K. staje się nieswój, przestraszony i zlękniony.

Mimo tego zajęliśmy się komendą ,,pif", która nie polega na nieruchomym leżeniu (na to jest "pies zdechł") tylko na.....ataku konwulsji :D
Może dla niektórych nauczenie tego wyda się żadnym problemem, większość psów robi tak dla zabawy i z przyjemnością. Mój problematyczny stwór od kiedy tylko wzięłam go ze schroniska nie lubił, bał się tej pozycji. Przy przewracaniu na bok (jak przy komendzie "przewrót") stawał się spięty. Dlatego też "pif" jest dla nas dużym sukcesem, najcenniejsze jest to, że mi zaufał.



  Oprócz tego znalazłam sposób na nauczenie ukłonu. Do tej pory myślałam, że nie mam możliwości do tego, ponieważ Kazan kładł się, a jest dla mnie za ciężki żebym mogła przytrzymać go ręką. Jednak nie ma nic, czego by się nie dało nauczyć i teraz jest tylko kwestia dopracowania komendy.






 No, ale jak już wspomniałam- większość czasu mam psa leniuchującego ;)



















poniedziałek, 19 stycznia 2015

Spacer socjalizacyjny

    Wczoraj (19.01.2015) miałam okazję uczestniczyć w gorzowskim spacerze socjalizacyjnym.
Psiaki miały tam okazję się wybiegać, wyszaleć i trochę ,,posocjalizować", a właściciele uzyskać porady behawioralne i nasłuchać się, co robią źle i jak mogą to poprawić.
Ja jednak byłam bezpsia i miałam jedynie sprzęt fotograficzny, bo mój złoty pies ma niestety spore problemy jeśli chodzi o stosunki z innymi przedstawicielami jego gatunku. Ale o tym może kiedy indziej, bo to ,,temat rzeka"...
Tak czy siak spacer uważam za bardzo udany. Spotkałam dawnych znajomych, poznałam nowych ludzi (i ich psiaki, które baaaardzo interesowały się moim obiektywem i obcałowały mnie na wszystkie strony) i przede wszystkim zrealizowałam się fotograficznie :)
Co tam, że już kilka godzin później okazało się, że jestem maksymalnie chora, dzień był udany!

Jako dopełnienie (a także najważniejszą część) kilka zdjęć:

























A w ten sposób Tayla i Aqua mówią, że one również są bardzo zadowolone ze spaceru :)



niedziela, 11 stycznia 2015

Let me introduce Kazan

Kazan jest wyżłem niemieckim, a raczej powinnam napisać, że jest W TYPIE wyżła, ponieważ adoptowałam go ze schroniska, gdzie jestem od kilku lat wolontariuszką.
Dużo osób mi często zarzuca, że pisze o tym, że adopcja jest czymś wspaniałym itp, a sama mam rasowego psa z hodowli. Błąd, posiadam stuprocentowego schroniskowca i wiecie co? Jest mi z tym cholernie dobrze. Chociaż nie ukrywam, że w przyszłości planuje psa z hodowli.
Kazan jest moim jedynym psem i myślę, że tyle wstępnych informacji na jego temat starczy, bo przecież blog ten nie będzie dedykowany konkretnie mu, ale wszystkim zwierzętom znajdującym się na moich fotografiach :)



























A to już nasze wspólne zdjęcie wykonane przez Annę Nowek, którą jak najbardziej polecamy.






sobota, 10 stycznia 2015

Słowem wstępu...

Psia fotografia ? Dla mnie to połączenie dwóch największych pasji.Psu nie powiesz ,,głowa w górę" ,,a teraz połóż łapkę na drzewie" ,,patrz się w obiektyw".
I to właśnie jest wspaniałe. Ten moment, gdy udaje Ci się uchwycić w tym psiaku coś wspaniałego, czego często nie widać patrząc się na niego wprost. Patrzysz na zdjęcie i wiesz, że o to chodziło.
Następnie w domu następuje przerabianie, ,,szlifowanie zdjęć". Podczas tego zabiegu tysiąc razy przeklina się, narzeka i ma się dosyć tego wszystkiego. Jednak efekt końcowy jest w stanie zrekompensować cały trud, wysiłek i marudzenie.
Kolejne wspaniałe uczucie pojawia się, gdy właściciel mówi ,,To jest mój pies?Jak pięknie wyszedł!"
Jak tak się dzieje to tylko i wyłącznie żyć, nie umierać !
Przez to wszystko moja pasja jest taka, a nie inna. Jeśli ktoś ma podobną, a może dopiero chciałby się przekonać o tym, że pies na zdjęciach ,,ma wiele twarzy" to zapraszam do obserwowania bloga :)