Czwartkowy spacer był błogim relaksem, bezstresowym wypoczynkiem od dosłownie wszystkiego..... Mój potwór był jak na niego bardzo ogarnięty i nawet pamiętał o używaniu mózgu.
Piątek był....mniej bezstresowy :D Pojechaliśmy na mniej znane tereny, a że rzeka, która wylała uniemożliwiła nam trzymanie się szlaku to.....zboczyliśmy z niego. W dodatku okazało się w pewnym momencie, że z nawigacją jest coś zdecydowanie nie tak.... prowadziła nas w kółko.
Koniec końców odnaleźliśmy samochód w momencie, gdy już prawie nic w lesie nie było widać. Kazan był wykończony, co akurat było wielkim plusem.
I może będzie to zaskakujące, ale ten spacer był zdecydowanie mega udany :D Mimo wszystko wspominam go bardzo dobrze i pewnie długo go nie zapomnę :D
A jutro pakuję K. w pociąg i udaję się na Warmię i Mazury. Odwiedzę też Olsztyn, a pod koniec tygodnia zawitam w Trójmieście. Szykuje się bardzo aktywny wypoczynek <3
Im się nie da zrobić zdjęcia......