niedziela, 15 lutego 2015

Leśne przygody....

    W ciągu kilku ostatnich dni pogoda była niczym marzenie. Grzech z takiej nie skorzystać ! Dlatego też zapakowaliśmy Kazana i Tayle do samochodu i w czwartek oraz piątek pojechaliśmy do lasu.
     Czwartkowy spacer był błogim relaksem, bezstresowym wypoczynkiem od dosłownie wszystkiego..... Mój potwór był jak na niego bardzo ogarnięty i nawet pamiętał o używaniu mózgu.
     Piątek był....mniej bezstresowy :D Pojechaliśmy na mniej znane tereny, a że rzeka, która wylała uniemożliwiła nam trzymanie się szlaku to.....zboczyliśmy z niego. W dodatku okazało się w pewnym momencie, że z nawigacją jest coś zdecydowanie nie tak.... prowadziła nas w kółko.
     Koniec końców odnaleźliśmy samochód w momencie, gdy już prawie nic w lesie nie było widać. Kazan był wykończony, co akurat było wielkim plusem.
    I może będzie to zaskakujące, ale ten spacer był zdecydowanie mega udany :D Mimo wszystko wspominam go bardzo dobrze i pewnie długo go nie zapomnę :D

      A jutro pakuję K. w pociąg i udaję się na Warmię i Mazury. Odwiedzę też Olsztyn, a pod koniec tygodnia zawitam w Trójmieście. Szykuje się bardzo aktywny wypoczynek <3




Im się nie da zrobić zdjęcia......

















wtorek, 3 lutego 2015

Nielegalnie lecz bezkarnie

  Dręczona wyrzutami sumienia (oraz myślą, że taki piękny śnieg mógłby się zmarnować) wyszłam na spacer z potworem chociaż w dalszym ciągu zmagam się z zapaleniem zatok. Spacer trwał około pół godziny, bo związany był z nieobecnością w domu osób, które mogłyby mi wybić z głowy wychodzenie na dwór i inne tego typu szaleństwa.....
   Innymi słowy spacer był jak na nas wyjątkowo krótki, ale Kazan był i tak zachwycony. Od dwóch tygodni był wyłącznie wypuszczany przed dom przez moją mamę. W końcu pies sobie pobiegał po polach, a ja zrobiłam kilka zdjęć. Dosłownie kilka, bo praktycznie w momencie, gdy wyjęłam sprzęt musiałam już wracać z powrotem....

Efekty: