Dręczona wyrzutami sumienia (oraz myślą, że taki piękny śnieg mógłby się zmarnować) wyszłam na spacer z potworem chociaż w dalszym ciągu zmagam się z zapaleniem zatok. Spacer trwał około pół godziny, bo związany był z nieobecnością w domu osób, które mogłyby mi wybić z głowy wychodzenie na dwór i inne tego typu szaleństwa.....
Innymi słowy spacer był jak na nas wyjątkowo krótki, ale Kazan był i tak zachwycony. Od dwóch tygodni był wyłącznie wypuszczany przed dom przez moją mamę. W końcu pies sobie pobiegał po polach, a ja zrobiłam kilka zdjęć. Dosłownie kilka, bo praktycznie w momencie, gdy wyjęłam sprzęt musiałam już wracać z powrotem....
Efekty:
jaki zadowolony :)
OdpowiedzUsuńCudowne! :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis.
OdpowiedzUsuńProsimy o udostępnienie bloga o pomocy psów i kotów http://akcjaszczesliwykotipies.blogspot.com/
Zdjęcia są cudne. Zdrowia życzymy! :)
OdpowiedzUsuń